PiS odcina się od swoich posłów, którzy żądają zdjęcia tablicy z gdyńskiego kościoła
Władze PiS odcinają się od inicjatywy swoich pomorskich posłów, którzy zażądali usunięcia z gdyńskiego kościoła tablicy poświęconej ofiarom trzech niemieckich statków: „Gustloff”, „Goya” i „Steuben”. – To ich prywatna inicjatywa. Partia nie ma z tym nic wspólnego. Będziemy to wyjaśniać – mówi nam Mariusz Błaszczak, rzecznik klubu PiS.. |
Jak pisaliśmy wczoraj pomorskim parlamentarzystom PiS nie spodobała się pamiątkowa tablica poświęcona 65. rocznicy zatopienia na Bałtyku przez Rosjan trzech niemieckich statków – „Wilhelm Gustloff”, „Goya” i „Steuben”. Tragedia pochłonęła 20 tysięcy ofiar. Tablicę odsłonięto w minioną sobotę w kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy i św. Piotra Rybaka w Gdyni.
Posłowie PiS zażądali jednak wczoraj od redemptorystów, którzy prowadzą ten kościół, zdjęcia tablicy.
– Honorowanie w ten sposób niemieckich ofiar wojny świadczy o braku wrażliwości oraz zacieraniu różnic między ofiarą i katem. Jestem oburzony i budzi to mój sprzeciw – napisał w liście do Prowincjała Zgromadzenia Redemptorystów w Warszawie poseł Andrzej Jaworski.
PiS: Nasza partia nie ma nic z tym wspólnego. Będziemy sprawę wyjaśniać
Jednak władzom PiS nie spodobała się taka poselska inicjatywa. Mariusz Błaszczak, rzecznik prasowy klubu deklaruje, że reszta partii odcina się od akcji dwóch posłów. – Zrobili to bez porozumienia z klubem, więc traktujemy, że to ich prywatne działanie. A skoro sprawa odbiła się tak mocnym echem, to będziemy chcieli ją wyjaśnić na posiedzeniu klubu – mówi i dodaje: – W polskim kościele przecież jest tradycja poszanowania pamięci osób, które zginęły. A tu mamy do czynienia z 20 tys. ofiarami. Nie ważne, kim byli, należy im się szacunek – zauważa Błaszczak.
Podobnie mówi Marek Suski, rzecznik dyscyplinarny klubu PiS. – Są przecież pomniki niemieckich żołnierzy na polskich cmentarzach i nikt nie każe ich likwidować. Musimy jednak wysłuchać najpierw racji kolegów na posiedzeniu klubu – twierdzi Suski.
Postępowanie pomorskich posłów krytykują także historycy. – Ta tablica ma charakter częściowo religijny, a więc ten sprzeciw jest nieuzasadniony. Niepotrzebnie wywołuje się wokół tej sprawy konflikty polityczne – ocenia prof. Andrzej Paczkowski.
Ojciec Mirus: Nie dzielę ofiar na przyjaciół i nieprzyjaciół
Ojciec Marek Mirus, który zgodził się powiesić tablicę w swoim kościele jest zdziwiony, że posłowie PiS zabrali głos już po jej oficjalnym odsłonięciu: – Nikt nie robił z naszych planów tajemnicy – mówi. – O tym, że taka tablica zawiśnie w kościele wiadomo było od kilku tygodni. Informacja pojawiła się nawet w Ratuszu, w gazetce wydawanej przez Urząd Miasta razem z zaproszeniem na coroczną mszę ekumeniczną w intencji ofiar. Gdyby głosy sprzeciwu pojawiły się wcześniej, zastanowilibyśmy się jak ten konflikt rozwiązać – dodaje ojciec Mirus. – Naszym celem było upamiętnienie ofiar tragedii i modlitwa za nich.
Ale poseł Zbigniew Kozak nie ustępuje: – Dobrze by było, żeby sprawa została dokładnie rozpatrzona i żeby argumenty moje i Stowarzyszenia Gdynian Wysiedlonych zostały wzięte pod uwagę – mówił dziś reporterowi TOK FM.
Członkowie Stowarzyszenia Gdynian Wysiedlonych, które zrzesza osoby wywiezione z miasta w czasie okupacji, krytykowali
pomysł upamiętnienia ofiar niemieckich statków. – To nie były statki, ale okręty wojenne, które służyły niemieckiemu wojsku. Nie widzę powodów, by gloryfikować oprawców – mówił Benedykt Wietrzykowski, szef SGW.
Poseł Kozak dziś dodaje: – W 1939 roku Niemcy uciekali z Gdyni jako okupanci, a nie jako ludność cywilna. Na pokładzie Gustloffa było około tysiąca wysokich rangą oficerów niemieckich i marynarzy, który mieli obsadzić U-Booty.
O. Marek Mirus: – Na statkach „Wilhelm Gustloff”, „Steuben” i „Goya” płynęli także cywile. Ocenia się, że utonęło około 10 tysięcy kobiet i dzieci. Nie dzielę ofiar na przyjaciół i nieprzyjaciół: To kościół ludzi morza, nie zagłębiamy się w tego typu rozważania – mówi – modlimy się za wszystkich, którzy polegli na morzach i oceanach.