Zbigniew Kozak

Zbigniew Kozak

poseł na sejm Rzeczypospolitej Polskiej V i VI kadencji

Kontrola zabiła firmę

urzadskarbowyZamiast ustawowych 12 dni fiskus sprawdzał firmę Atrax ponad półtora roku. Efekt? Jej właścicielka zawiesiła działalność gospodarczą

– To przypomina sprawę Romana Kluski (twórcy Optimusa szykanowanego przez urzędników – red.) – mówi Maks Kraczkowski, wiceszef Sejmowej Komisji Gospodarki i jeden z kilku posłów, którzy próbują pomóc Agnieszce Karaban-Awdziejczyk.
Bo broniła Jacka?
Właścicielka Atraksu, firmy sprzedającej akcesoria do telefonów komórkowych, to żona Jacka Karabana, współudziałowca Bestcomu. Niedawno „Rz” pisała o tym, jak działania prokuratury doprowadziły tę spółkę do upadłości. Obowiązkiem państwa jest służenie obywatelom, nie zaś szkodzenie im – Agnieszka Karaban-Awdziejczyk
Dwóch właścicieli Bestcomu zatrzymano na polecenie Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu w 2006 r. pod zarzutem prania brudnych pieniędzy i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Agnieszka Awdziejczyk zaczęła walczyć o wolność dla ówczesnego narzeczonego. Po interwencji rzecznika praw obywatelskich Prokuratura Krajowa stwierdziła liczne uchybienia w śledztwie (np. zatrzymanie przedsiębiorców na podstawie niezweryfikowanych donosów). Właściciele Bestcomu wyszli na wolność, ale w areszcie odsiedzieli aż siedem miesięcy, a ich firma upadła.
Gdy Agnieszka Awdziejczyk starała się o uwolnienie narzeczonego, śledczy zainteresowali się nią samą. W listopadzie 2006 r. policja na polecenie prokuratora Roberta Mielczarka (prowadził sprawę Bestcomu, po kontroli został ukarany dyscyplinarnie i odsunięty od śledztwa) zajęła dokumenty księgowe Atraksu. 18 grudnia 2006 r. gdański Urząd Kontroli Skarbowej (UKS) rozpoczął w firmie kontrolę.
Trwała aż do 30 czerwca 2008 r. UKS zakwestionował niektóre transakcje i wszczął postępowanie podatkowe. Po ponad roku nakazał Agnieszce Karaban-Awdziejczyk zapłacić ok. 170 tys. zł tytułem rzekomo zaległego VAT. Z odsetkami kwota ta wyniesie ok. 380 tys. zł.
Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiała „Rz”, problem tkwi przede wszystkim w wykorzystaniu UKS do działań prokuratorskich. – Często przedsiębiorcy słyszą w skarbówce: „niech się pan przyzna, dostanie pan minimalną grzywnę, a po co zamieszanie z kontrolą”, i idą na to, nie wiedząc, że to gotowa broń dla prokuratury – mówi „Rz” Tomasz Górski, poseł PiS z Komisji Gospodarki.
Pani Agnieszka od decyzji UKS odwołała się do Izby Skarbowej w Gdańsku. Chce udowodnić, że nie złamała prawa.
– Na tym etapie nie wypowiadamy się na temat tej sprawy – ucina rzecznik Izby Barbara Szalińska. Komentarza odmawia też resort finansów, któremu podlega skarbówka.
UKS się tłumaczy
Na część pytań dotyczących tej historii nie ma odpowiedzi fiskusa. Te, które są, zdumiewają ekspertów. Dlaczego w ogóle UKS wszczął kontrolę w Atraksie? Tego nie udało się dowiedzieć nawet posłom, którzy interweniowali w tej sprawie. Urząd zasłaniał się tajemnicą skarbową. Z kolei „Rz” poinformowano, że rzecznik urzędu „jest na urlopie, więc nie odpowie na pytania”.
Poseł Górski podejrzewa, że mogło chodzić o wykorzystanie UKS przez prokuraturę do znalezienia jakichkolwiek nieprawidłowości w działalności Atraksu współpracującego z Bestcomem. W 2008 r., kiedy posłowie Zbigniew Girzyński (PiS), Ryszard Kalisz (SLD) i minister Julia Pitera (PO) interweniowali w Prokuraturze Krajowej w sprawie przewlekłości śledztwa wobec właścicieli Bestcomu i Agnieszki Karaban-Awdziejczyk, prokuratura tłumaczyła się właśnie prowadzaną kontrolą skarbową.
Z kolei poseł Zbigniew Kozak (PiS), który w sierpniu 2008 r. domagał się wyjaśnienia związków prokuratorskiego śledztwa z kontrolą skarbową, otrzymał z UKS odpowiedź, w której napisano: „Odnosząc się do zarzutów „współpracy” z prokuraturą, zauważyć należy, że (…) przepisy (…) nie tylko umożliwiają, co wręcz nakazują organom kontroli skarbowej współpracę i współdziałanie z innymi organami i instytucjami państwowymi” – informowała szefowa gdańskiego UKS.
– To rodzi wątpliwości, czy prokuratura, wszczynając śledztwo w sprawie Bestcomu, a potem wobec walczącej o sprawiedliwość pani Awdziejczyk, miała merytoryczne podstawy do takich działań, czy teraz szuka czegokolwiek, co by je usprawiedliwiło – mówi poseł Kraczkowski.
Urząd odpowiedział natomiast, dlaczego kontrola w Atraksie trwała aż 18 miesięcy. Przyczyną miała być konieczność sprawdzenia prawidłowości obliczania i płacenia podatków z kilku lat. Tak tłumaczyła posłowi Kozakowi szefowa gdańskiego UKS Małgorzata Bogumił. – Wszelkie przypadki przedłużania czasu postępowania były uzasadnione – zapewniła.
W pismach do Karaban-Awdziejczyk informujących o przedłużeniu kontroli UKS jako powód podawał z kolei „brak dokumentów źródłowych, które znajdują się Prokuraturze Okręgowej we Wrocławiu” (prowadzącej sprawę Bestcomu).
Wszystkie dowody?
Ale Awdziejczyk skarżyła się nie tylko na niekończącą się kontrolę. – Niektóre istotne wnioski dowodowe podatnika i pełnomocnika zostały po prostu przemilczane w toku postępowania podatkowego i w wydanych decyzjach – twierdzi Wiesław Rusek, doradca podatkowy wspierający właścicielkę Atraksu.
Dyrektor Bogumił zapewnia „Rz”, że wszystkie dowody potrzebne do wydania decyzji wykorzystano. Przeczy temu fakt, że urząd nie otrzymał części dokumentów księgowych Atraksu zajętych przez policję.
Gdy Awdziejczyk złożyła wniosek, by w postępowaniu podatkowym (prowadzonym po postępowaniu kontrolnym) wziąć pod uwagę wszystkie dokumenty istotne dla funkcjonowania jej firmy, otrzymała zaskakującą odpowiedź. „Nie można (…) nakładać na organy podatkowe obowiązku nieograniczonego poszukiwania dowodów świadczących na korzyść podatnika (…)” – stwierdzili urzędnicy.
– Urząd obowiązuje tzw. zasada prawdy obiektywnej, na mocy której musi zrekonstruować sprawę na podstawie wszystkich okoliczności i istotnych dowodów – przypomina dr Arkadiusz Radwan, prawnik, ekspert Instytutu Allerhanda, ośrodka badawczego utworzonego m.in. z inicjatywy warszawskiej giełdy i Naczelnej Rady Adwokackiej. – W tym przypadku doszło do rażącego naruszenia tej zasady.
To nie koniec dziwnych wydarzeń. Kontrolerzy UKS dysponowali sprzecznymi zeznaniami jednego ze świadków dotyczących transakcji Atraksu. Korzystne dla firmy, złożone w UKS, uznali za niewiarygodne. Wiarę dali zeznaniom dla Awdziejczyk niekorzystnym, które świadek złożył wcześniej przed prokuratorem Mielczarkiem.
Mimo wniosku Awdziejczyk UKS nie powołał biegłego psychologa, który pomógłby zbadać wiarygodność tego świadka. Nie przesłuchał też ani Jacka Karabana, ani głównej księgowej Atraksu. Dlaczego? Bogumił przekonuje, że urząd nie mógł się z nimi skontaktować.
Zakwestionowano też część rozrachunków Atraksu z jednym z kontrahentów z Gorzowa Robertem Nowakiem, twierdząc, że to wiceprezes Bestcomu. Ale handlowca z Gorzowa ze współwłaścicielem Bestcomu poza identycznym imieniem i nazwiskiem nic nie łączy.
– To taka kategoria przypadków, w których kontrolerzy byli albo kompletnymi idiotami, albo działali w źle zorganizowanej grupie przestępczej, realizując zlecenie prokuratury – komentuje Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha.
Urzędnicy przesadzają
Pani Agnieszka znalazła się też na celowniku prokuratury. W dniu, w którym właściciele Bestcomu opuścili cele, wrocławscy śledczy postawili jej zarzuty. Ich zdaniem także działała w zorganizowanej grupie przestępczej. Aktu oskarżenia ani decyzji o umorzeniu sprawy nie ma do dziś.
– Mam świadomość, że sprawa toczy się bardzo długo – przyznaje Andrzej Laskowski z Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu, która przejęła śledztwo. Wyjaśnia, że śledczy czekają na ostateczną opinię biegłego, która powinna być gotowa we wrześniu.
W maju 2009 r. pani Agnieszka zawiesiła działalność gospodarczą. Uznała, że rozwijanie firmy nie ma sensu. – Obowiązkiem państwa jest służenie obywatelom, nie zaś szkodzenie im – mówi „Rz” Agnieszka Karaban-Awdziejczyk. – Zgodnie z prawem w postępowaniu skarbowym urzędnik jest sędzią i prokuratorem, dlatego też powinien zwrócić szczególną uwagę na prawa obywatela.
– Nie może być akceptacji dla nadużywania władzy i uprawnień przez urzędników – podkreśla poseł Kraczkowski.
Absurdalne zarzuty
Sprawa Romana Kluski była najsłynniejszą, ale niejedyną, w której przedsiębiorcy płacili za złą wolę lub błędy prokuratury czy skarbówki.
W 2003 r. szefowie dużych firm – Energopol, Budownictwo i Konstrukcje oraz Hydrobudowa Śląsk, zostali spektakularnie zatrzymani przez ABW. Postawiono im m.in. zarzut wielomilionowej niegospodarności. Część menedżerów trafiła do aresztu, podejrzanym zablokowano konta w bankach, prokurator zajął ich prywatny majątek. Dopiero po pięciu latach sąd uniewinnił wszystkich oskarżonych. Zarzuty uznano za absurdalne.
Walki z fiskusem nie przetrzymał wrocławski JTT Computer. „Przestępcy w białych kołnierzykach”, jak nazwał właścicieli firmy rzecznik wrocławskiej policji, w latach 1998 – 1999 zdaniem urzędników skarbowych złamali prawo, bo wykorzystali mętne przepisy podatkowe. Wywozili sprzęt komputerowy do Czech, a następnie wwozili go z powrotem do Polski i jako importowany sprzedawali szkołom bez VAT.
Fiskus nakazał JTT zapłacić wysoki zaległy podatek. Cztery lata później NSA przyznał, że te decyzje były bezprawne. Także sąd karny oczyścił z zarzutów właścicieli JTT. Ale firma nie podniosła się z kłopotów, w które wpadła po decyzji fiskusa.
– Administracja skarbowa zdaje się zapominać, że w hierarchii aktów prawnych nad ustawami stoi konstytucja, która wyraża m.in. zasadę proporcjonalności – komentuje problemy przedsiębiorców z urzędnikami dr Radwan z Instytutu Allerhanda. – Nakazuje ona organom władzy publicznej ograniczenie się do użycia jedynie takich środków, które są niezbędne do osiągnięcia danego celu, czyli najmniej uciążliwe dla obywateli.
Perypetie właścicieli Bestcomu i Atraksu
– jesień 2005 r. – Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu wszczyna na podstawie ośmiu anonimów postępowanie w sprawie domniemanej grupy przestępczej w branży IT
– czerwiec 2006 r. – policja zatrzymuje właścicieli Bestcomu Jacka Karabana i Roberta Nowaka. Agnieszka Awdziejczyk walczy o ich uwolnienie
– październik 2006 r. – Bestcom upada
– listopad 2006 r. – policja zajmuje dokumenty księgowe w firmie Agnieszki Awdziejczyk Atraks
– grudzień 2006 r. – po interwencji RPO Prokuratura Krajowa zaczyna kontrolę śledztwa w sprawie Bestcomu; gdański UKS wkracza do Atraksu
– styczeń 2007 r. – wyniki kontroli Prokuratury Krajowej wskazują na liczne nieprawidłowości; przedsiębiorcy wychodzą na wolność; prokuratura stawia Agnieszce Karaban-Awdziejczyk zarzut współudziału w rzekomej grupie przestępczej
– luty 2007 r. – za błędy w sprawie Bestcomu prokurator Robert Mielczarek zostaje dyscyplinarnie ukarany
– lipiec 2007 r. – sprawa Bestcomu zostaje przeniesiona do Poznania
– czerwiec 2008 r. – koniec kontroli w Atraksie, UKS zaczyna postępowanie w celu ustalenia należnego podatku
– lipiec 2009 r. – interwencja RPO w sprawie przewlekłego śledztwa; UKS nakazuje zapłatę 170 tys. zł; właścicielka Atraksu odwołuje się do izby skarbowej

Wojciech Wybranowski , i.k. , jak 28-08-2009

Przeczytano 71 razy