WYWIAD JAROSŁAWA KACZYŃSKIEGO DLA PORTALU SALON24.PL
WYWIAD J. KACZYŃSKIEGO DLA PORTALU SALON24.P
Jarosław Kaczyński odpowiadał na pytania blogerów
– Igor Janke: Panie premierze, co się w Polsce stało przez ten miesiąc?
– Jarosław Kaczyński: Zobaczyliśmy to wszystko, co w społeczeństwie jest dobre. Co było zawsze, ale co tym razem zostało pokazane bardzo mocno na zewnątrz. Tym czymś jest poczucie wspólnoty. Jest szansa na to, by sporne sprawy teraz zostały załatwione dzięki porozumieniu. Mam nadzieję, że my wszyscy tej szansy na porozumienie nie zmarnujemy.
– IJ: Czy ta tragedia uruchomiła w społeczeństwie inne oczekiwania, inne dążenia?
– JK: Na pewno jest bardzo potężne dążenie do prawdy. Prawdy jako wartości. Wielu ludzi teraz doceniło wartości, które na co dzień w życiu publicznym nie były specjalnie eksponowane. Sądzę też, że zmieniły się postawy w bardzo dużej części społeczeństwa. To kapitał społecznego dobra. Kluczowe jest pytanie, czy potrafimy coś na nim zbudować?
– Toyah: Myślę, że to, co się stało – mimo całego zawartego w tej katastrofie nieszczęścia – stanowi cenę, którą musieliśmy zapłacić właśnie dla Polski. Czy myśli Pan, że możemy traktować to nieszczęście z 10 kwietnia jako – paradoksalnie właśnie – szansę dla Polski?
– JK: Nie jestem zwolennikiem odwoływania się do takiej wersji polskiej historii, w której szczególną rolę odgrywa ofiara. Wolę, by ofiar nie składano. Gdybym tylko mógł cofnąć czas to bym go cofnął. Teraz ważne jest pytanie o przyszłość. O to, co z tego wyniknie dla Polski dobrego.
– Dlaczego zdecydował się Pan w tej sytuacji kandydować w wyborach?
– Czułem, że mam taki obowiązek. Nie chcę się odwoływać do relacji z bratem. Wszystkie sprawy osobiste, rodzinne, oddzielam. Teraz rozmawiam jako kandydat na prezydenta. Doszedłem do wniosku, wraz z moimi politycznymi przyjaciółmi, że w tej sytuacji jest szansa dla kraju. Jaka to szansa? By z tego pozytywnego odruchu społecznego, odruchu jedności, który powstał po 10 kwietnia, wyniknęło coś, co zmieni jakość naszego życia publicznego. Będzie w nim więcej współpracy. A przez to zmieni się jakość innych dziedzin życia. Na lepsze zmieni się codzienne życie Polaków.
– Radosław Krawczyk: Co zrobić, żeby ludzie aktywniej angażowali się w budowę państwa. Jak doprowadzić do tego, by obywatele czuli się bardziej odpowiedzialni za państwo, co zrobić, by postawy propaństwowe stały się bardziej powszechne?
– Państwo jest wartością moralną. Nie jest tylko organizacją, zespołem przepisów, procedur i ludzi. Teraz jest podstawa, aby wzmocnić jego jakość, aby umocnić to, co jest instytucjonalną częścią państwa. To są procesy niełatwe, subtelne, ale wydaje mi się, że możemy w ciągu najbliższych lat zrobić wiele, by tak się stało. Możemy zrobić wiele w interesie naszej przyszłości. Przyszłości młodego pokolenia.
– Ufka: Część wyborców obawia się powtórki wojny na górze. Czy ma pan pomysł na współpracę z rządem, czy musimy czekać na wybory parlamentarne?
– Uważam, że w tej chwili warunki do współpracy z rządem wynikające ze społecznego nastroju są znacznie lepsze, niż były dotychczas. Jeśli w wyniku wyborów nie powstanie układ monopolistyczny, powinno to doprowadzić do sytuacji, w której różne punkty widzenia zostaną uwzględnione. Powinno być możliwe zawarcie kompromisów, które pozwolą wyjść z różnych niemożliwości.
– IJ: Kompromis zakłada to, że dwie strony z czegoś rezygnują. Czy gdyby pan wygrał wybory i stanął naprzeciw rządu Donalda Tuska, byłby pan w stanie iść na kompromis w różnych sprawach, wobec tego, co pan do tej pory deklarował, co chciał pan robić.
– JK: Tak. Tylko, że kompromis musi mieć pewne społeczne poparcie. Nie może być zawarty na zasadzie, że politycy dogadują się ponad społeczeństwem, albo co gorsza wbrew niemu. Uważam, że teraz w społeczeństwie jest większa potrzeba kompromisu. I musimy do niego dążyć. Ważne jest to, by rozmowy polityczne do tego prowadziły. By ten nastrój społeczny zmienił się w zdolność do uznania argumentów drugiej strony i znalezienia wyjścia z tych wszystkich sytuacji, w których doszło do blokady. A takich miejsc jest sporo.
-IJ: Gdzie pan widzi te pola, na których jest szansa na porozumienie się z rządem Donalda Tuska?
– JK: Musimy wspólnie doprowadzić do tego, by państwo było w stanie podjąć wielkie wyzwania. Jest potrzeba wzmocnienia państwa jako naszej wspólnej wartości i jako instytucji, która rozwiązuje problemy. Musimy się zgodzić, że taka potrzeba istnieje. A dalej są już tylko problemy do rozwiązania.
– IJ: Jakie ma być to państwo?
– JK: Trzeba połączyć nowoczesność z tradycją. Polska musi być państwem nowoczesnym, bo nie ma miejsca dla innej Polski we współczesnej Europie. Jednocześnie musi to być państwo mocne przez to wszystko, co buduje tradycja. Konieczny jest szacunek dla naszej historii, naszego języka, naszego dorobku kulturalnego. Powinniśmy zmierzać ku modelowi, który jest bardzo nowoczesny, a jednocześnie jest bardzo mocno zakorzeniony. Powinniśmy dążyć do takiego modelu gospodarczo-społecznego, w którym Polska jest atrakcyjnym miejscem do inwestowania tworzy się u nas produkty i usługi wymagające najnowocześniejszych technologii, nasza kultura jest ceniona w świecie, a jednocześnie pamiętamy o naszej historii o tradycji, o wartościach, które budowały nasz naród. Jestem przekonany, że można to skutecznie pogodzić.
IJ: A jakie są te problemy, co do rozwiązania których moglibyście się porozumieć?
JK: . Polska gospodarka musi się rozwijać szybciej. Podstawowym motorem rozwoju jest ludzka inicjatywa i przedsiębiorczość. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, co należy zrobić, by tę przedsiębiorczość odblokować. Musimy wykorzystać środki europejskie. Przed nami zadanie budowy porządnych dróg i autostrad oraz modernizacja koleij. W tej sprawie powinniśmy się porozumieć, by odblokować procedury.
Polska klasa polityczna – mówię tu bez podziału na partie – nie jest odpowiednio zintegrowana, by pewne decyzje podejmować szybko i działać zdecydowanie. Takie porozumienie jest potrzebne i zapewne może mieć silne społeczne poparcie.
Przykładem jest problem służby zdrowia. Mieliśmy dwie różne koncepcje i trzeba o tym porozmawiać. Nikt w Polsce nie zakazuje tworzenia prywatnych szpitali. Sporo ich już powstało, dobrze funkcjonują i pewnie będą powstawać kolejne. Jednocześnie na świecie jest silna tendencja do tworzenia społecznej służby zdrowia. W Stanach Zjednoczonych, gdzie do niedawna społeczna służba zdrowia była tematem tabu, teraz wydaje się na nią gigantyczne pieniądze. Mam nadzieję, że w tej kwestii odejdziemy od podejścia doktrynalnego.
Musimy też dostrzec, że w Polsce jest wiele rodzin w trudnej sytuacji. To problem, który trzeba rozwiązać. Nie możemy się godzić na tak rażącą niesprawiedliwość.
Jeśli dzieci w Polsce będą dorastać w dobrych warunkach, mieć zapewnioną edukację i bezpieczeństwo materialne, Polska cywilizacyjnie będzie się rozwijać.
Pamiętajmy o rozwoju wsi, o budowie mieszkań, o oświacie i rozwoju nauki. To wszystko powinno stać się przedmiotem rozmowy o Polsce.
– Chevalier: Czy jako prezydent RP, na skalę możliwości Prezydenta, tj. poprzez inicjatywy ustawodawcze, weto, inicjowanie dyskusji publicznej dążyłby pan do zachowania, umocnienia oraz doinwestowania (również poprzez podwyżkę składki zdrowotnej, gdyby było to konieczne) publicznej służby zdrowia oraz do uchronienia jej przed komercjalizacją w wersji proponowanej przez rząd PO?
– JK: Obecny czas daje wielką szansę, byśmy się porozumieli w tych kwestiach.
Mam od dwóch miesięcy smutną okazję obserwować pracę szpitala publicznego. Zawsze szanowałem pracę pielęgniarek i lekarzy, ale teraz szanuję ich pracę jeszcze bardziej. Widzę, że tam w szpitalu leczą się zarówno osoby zamożne jak i osoby naprawdę biedne. I uważam, że jedni i drudzy mają prawo do publicznej opieki zdrowotnej. To jest wielka zaleta publicznej służby zdrowia, że nie dzieli ludzi na biednych i bogatych. Ten argument powinien być wzięty pod uwagę.
Stałem na czele rządu, który umiał obniżyć podatki i doprowadzić do wzrostu dochodów. Wiem, że nawet z trudnymi problematami można sobie poradzić.
– Ale jak?
– JK: Kampania prezydencka może być dobrym momentem na rozpoczęcie poważnej rozmowy o tak istotnej sprawie. Ale trzeba do tej dyskusji wciągnąć obywateli i środowiska medyczne, wszystkich którym zależy na rozwiązaniu tego problemu. To powinno być jednym z pierwszych zadań przyszłego prezydenta. Wypracować kompromis dotyczący realnej i akceptowalnej przez wszystkich reformy służby zdrowia. Uważam, że możemy teraz skorzystać z szansy, by się w tak trudnych sprawach porozumieć. Do tej pory było to bardzo trudne.
– IJ: Do tej pory konkurencyjne obozy wzajemnie się blokowały i rzeczywiście nic się nie dało zrobić wspólnie.
– JK: Tak było. Teraz jest szansa, by to odmienić.
– IJ: Rozumiem, że gdyby został pan prezydentem i przyszedł do pana premier Donald Tusk z propozycją przeprowadzenia pewnych bolesnych cięć, pan nie mówiłby na dzień dobry: „nie”?
– JK: Nie mówiłbym na dzień dobry „nie”. Z cięciami jednak trzeba uważać. Bo nie można polskich problemów społecznych rozwiązywać na zasadzie, że ci, którzy mają mieć mniej, będą mieć jeszcze mniej. Ale to nie oznacza, że nie należy oszczędzać. W Polsce w ciągu ostatnich 20 lat były takie momenty, kiedy można było przyjmować rozmaite rozwiązania, niezależnie od różnic politycznych. Myślę o reformach z początku lat 90. Były niebywale bolesne, ale zostały przeprowadzone. Nie oceniam ich teraz, tylko stwierdzam fakt. Jednym z elementów tej nowej sytuacji jest fakt, że dawne spory tracą na znaczeniu. Nie można oczywiście ich unieważnić, ale dziś musimy na nie spojrzeć inaczej. Pewne rzeczy, które się zdarzyły, są faktem i już tego nie zmienimy. Teraz jest czas, żeby myśleć o przyszłości. Jest ku temu dobry moment. To nasze zobowiązanie wobec przyszłych pokoleń. Różnice polityczne nie mogą dłużej blokować budowy nowoczesnego kraju. Bo łączy nas Polska, a Polska jest najważniejsza.