Podsumowanie wyborów samorządowych przez posła Zbigniewa Kozaka
Zachęcamy do przeczytania wywiadu z posłem Zbigniewem Kozakiem pt. „Pieniądze, anie merytoryka”. Poseł w rozmowie z redaktorem ocenia minioną kampanię samorządową.
– Za nami wybory samorządowe. Jak ocenia pan wynik osiągnięty przez Prawo i Sprawiedliwość w naszym województwie?
Zbigniew Kozak: Jeżeli mówimy o poziomie sejmików wojewódzkich to jest to średni wynik, poniżej moich oczekiwań. Jeżeli mówimy o miastach, to przede wszystkim należałoby podejść do każdego miasta i powiatu indywidualnie. Jeżeli chodzi o Trójmiasto tutaj nic się nie zmieniło. W Gdyni murowany faworyt był od początku i nie spodziewano się większych przetasowań, natomiast miałem nadzieję, że jakieś zmiany nastąpią w Gdańsku i w Sopocie. Bardzo krytycznie oceniam tą sytuację. Dziwię się, że mieszkańcy Sopotu wybrali prezydenta z zarzutami. Jestem tym zupełnie zaskoczony. Sopocianie mieli alternatywę, mogli wybrać wiceprezydenta Fułka, który jest osobą krystaliczną, niestety weszła tutaj ostra polityka. Platforma i sam premier zmienili w tej sprawie zdanie, co pokazuje obłudę tej formacji. Ta kampania pokazała również, że nie liczy się merytoryka, ale wielkie pieniądze, które stoją za poszczególnymi komitetami wyborczymi. Który kandydat ma więcej pieniędzy ten wygrywa.
– O ile PiS w niektórych powiatach osiągnął całkiem dobry wynik, to w dużych miastach słaby wynik partii szczególnie rzuca się w oczy. Mowa tutaj przede wszystkim o Gdański i Gdyni
.
Zbigniew Kozak: Gdynia to faktycznie bardzo poważna sprawa. Cztery lata temu startowałem na prezydenta Gdyni i przy pomocy małych środków na kampanię poniżej 20 tysięcy złotych zdobyłem 7,5 procent głosów i wprowadziłem pięciu radnych. Teraz nie startowałem i w Gdyni jest poważna porażka polityki władz okręgowych, porażka pani Szczypińskiej i Stanulewicz. Mam nadzieję, że będą podjęte w partii jakieś decyzje odnośnie tego wyniku. Jeżeli chodzi o Gdańsk to sytuacja była ciekawsza, bo pan Adamowicz miał swojego przeciwnika o takim samym nazwisku. Ta kampania doszła jednak do śmieszności, gdzie kampania nie dotyczyła już programu, ale tego jak na imię ma prezydent. Mam nadzieję, że wyborcy się otrząsną i spojrzą obiektywnie na politykę prowadzoną przez obecną ekipę, a nie będą ślepo patrzyli na ich działania piarowe.
– Jest pan kojarzony z Gdynią, ale zdecydował się pan na start w wyborach na prezydenta Starogardu Gdańskiego. Co stało za tą decyzją?
Zbigniew Kozak: Nie zgadzałem się z polityką prowadzoną w Gdyni przez panią Szczypińską i Stanulewicz. W sytuacji, kiedy Prawo i Sprawiedliwość nie miało kandydata w Starogardzie Gdańskim, zdecydowałem się wesprzeć tamtejszą strukturę partyjną. Na moją decyzję wpłynęło również to, że w Starogardzie urodziła się moja mama.
– Jak ocenia pan swój wynik w wyborach na prezydenta Starogardu Gdańskiego?
Zbigniew Kozak: Oceniam bardzo dobrze. Jeżeli poseł Neuman cztery lata temu zdobył ten sam wynik, jako osoba przez lata związana z miastem, sprawująca tam różne funkcje, to mój tegoroczny wynik musi tym bardziej cieszyć. Zresztą moje głosy, które przekazałem w drugiej turze prezydentowi Stachowiczowi zdecydowały o jego późniejszym zwycięstwie
– Niektóre osoby w samym PiS bardzo krytycznie oceniły pana decyzję o poparciu aktualnego prezydenta Starogardu Gdańskiego w drugiej turze. Co skłoniło pana do tego?
Zbigniew Kozak: Podstawą mojej decyzji było dobro mieszkańców. Bardzo mi się nie podobała ostra kampania Platformy Obywatelskiej, kiedy premier zrobił konferencję prasową w urzędzie starostwa. Sprawa ma zresztą finał w prokuraturze rejonowej w Starogardzie. W piątek przedwyborczy odbyły się w również w Starogardzie mikołajki, które miały mieć w teorii charakter charytatywny, a w istocie były kryptoreklamą kandydata PO. Inną kwestią, która miała wpływ na moją decyzję był fakt, że PO zdobyło większość głosów w radzie, a znając przykład Gdyni, gdzie działania prezydenta są w ogóle niekontrolowane zdecydowałem się na oddzielenie władzy wykonawczej od uchwałodawczej. Jeżeli chodzi o krytykę jaka spotkała mnie ze strony pani Szczypińskiej, to byłem szczerze zdziwiony taką postawą posłanki. W trakcie kampanii zaczęła komentować decyzję zupełnie innego okręgu. Tutaj przewodniczącym jest Andrzej Jaworski i ze ścisłym kierownictwem tego okręgu była konsultowana ta decyzja. Pani Szczypińska powinna zająć się słabym wynikiem swojego kandydata w Słupsku i fiaskiem swojej polityki w Gdyni, gdzie z pięciu radnych nasz klub skurczył się zaledwie do dwóch.
Rozmawiał Tomasz Wrzask
więcej na http://wybrzeze24.pl/gazeta-gdanska-temat-dnia/pieniadze-a-nie-merytoryka