Tragiczne wydarzenia w Łodzi
W związku z tragicznymi wydarzeniami w Łodzi składamy wyrazy współczucia rodzinom ofiar strzelaniny.
Jak donoszą media m.in. Rzeczpospolita w strzelaninie ofiarą śmiertelną był Marek Rosiak, asystent i bliski współpracownik europosła PiS Janusza Wojciechowskiego. Ranny został 39-letni Paweł Kowalski, asystent posła Jarosława Jagiełły – jego stan jest ciężki, ale stabilny. http://www.rp.pl/artykul/2,551438-Strzelanina-w-biurze-PiS.html
Jarosław Kaczyński wydarzenia skomentował tak:
Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że wtorkowy atak na biuro PiS w Łodzi nie był wydarzeniem przypadkowym. Jak zaznaczył, morderca wpadł do biura PiS z okrzykami odnoszącymi się do niego.
„Mamy tutaj do czynienia z wydarzeniem nowym w polskiej praktyce politycznej i wydarzeniem, które z całą pewnością nie miało charakteru przypadkowego” – powiedział Prezes PiS na konferencji prasowej w Warszawie.
Jak dodał, atakujący, morderca wpadł do biura PiS z okrzykami odnoszącymi się do niego. „Stwierdził, że skoro mnie nie ma, to oni, ci których w końcu zaatakował, ponoszą odpowiedzialność. Oni – można powiedzieć – stracili życie, czy dzisiaj walczą o życie, za mnie. To oczywiście stawia mnie w szczególnej sytuacji” – zaznaczył Kaczyński.
„Wydarzenia w łódzkim biurze to wynik wielkiej kampanii nienawiści prowadzonej wobec PiS od długiego czasu” – powiedział we wtorek prezes ugrupowania Jarosław Kaczyński. Dodał, że „za bezpieczeństwo wszystkich biur i działaczy PiS odpowiedzialność ponosi rząd”.
„Każde słowo, które będzie nawiązywało do tej kampanii nienawiści, będzie już po prostu wzywaniem do morderstw i to bardzo mocno chciałem podkreślić. Powtarzam: każde słowo, które będzie kontynuacją tej kampanii, wszystko jedno ktokolwiek je wypowie – czy to będzie polityk, czy to będzie dziennikarz – to będzie wzywanie do morderstw” – oświadczył Jarosław Kaczyński.
Jak mówił, trudno precyzyjnie określać, kiedy zaczęła się owa kampania. Mimo wszystko wskazywał, że jej początkiem były słowa premiera Donalda Tuska, który użył wobec zwolenników jego ugrupowania określenia „moherowe berety”.
„Później mieliśmy już do czynienia z dorzynaniem watahy. Przypomnę, że osobie, która walczy o życie, dzisiaj podcięto gardło, później mieliśmy do czynienia z bydłem i z całą masą różnego rodzaju innych ataków” – podkreślił.
Jak mówił, już po katastrofie smoleńskiej, po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, doszło do fizycznej agresji wobec tych, którzy modlili się pod krzyżem. Powiedział, że doszło do tego, że na oczach policji „profanowano krzyż, bito ludzi, a premier Tusk był zachwycony tym, że mamy hyde park”.