Wywiad Zbigniewa Kozaka dla Dziennika Bałtyckiego dotyczący zaniedbań w ARP
– Około 10 września zgłosił się do mnie Leszek Świętczak, przewodniczący Związku Zawodowego Stoczniowiec Stoczni Gdynia SA, i zaalarmował podczas wstępnej rozmowy o licznych nieprawidłowościach na terenie zakładu. Poprosiłem go, aby te zaniedbania opisał. Gdy dostałem e-maila, nie zastanawiałem się długo, lecz postanowiłem już po kilku dniach skierować sprawę, wraz z listem intencyjnym, do gdańskiej delegatury CBA. Nieprawidłowości, do których mogło dojść podczas prywatyzacji stoczni, są bowiem bardzo poważne.
– Jakie dokładnie informacje zawarł Pan w zawiadomieniu?
– Zwróciłem uwagę przede wszystkim na problem sprzedaży osobom prywatnym spółek Europlazma Serwis i Euro–Guard, które wykazują wierzytelności wobec stoczni. Według informacji uzyskanej od Leszka Świętczaka, kupione zostały one za kwotę niższą niż suma tych wierzytelności, sporo przekraczająca 1 milion złotych. Osoba kupująca te firmy mogła też nielegalnie uzyskać wiedzę, iż zobowiązania stoczni wobec spółek na pewno zostaną uregulowane. Tego typu informacje wpływają zaś na wycenę przedsiębiorstwa. W sytuacji gdyby możliwość ściągnięcia wierzytelności wydawała się nie do końca pewna, wycena spółki mogła być niższa. W ten sposób nowy właściciel, kupując spółki po takiej cenie, a wiedząc, że wierzytelność na pewno zostanie spłacona, choć oficjalne przesłanki na to nie wskazywały, mógł zrobić dobry interes. Dostał zastrzyk gotówki i w pakiecie, już za darmo, przejął dwie firmy.
– Agencja Rozwoju Przemysłu zaprzecza jednak, twierdząc, że wierzytelności były uwzględnione przy wycenie spółek.
– Patrząc, co ARP wypisuje ostatnio w oficjalnych komunikatach, a także na swojej stronie internetowej, agencja ta wydaje się mało wiarygodna. Bardziej ufam Leszkowi Świętczakowi, który jest stoczniowcem z krwi i kości, ten zakład to całe jego życie i robi wszystko, aby nie dopuścić do rozkradania przedsiębiorstwa. Przypomnę tylko, że jeszcze niedawno ARP na swojej stronie internetowej informowała, że Stocznia Gdynia została sprzedana inwestorowi, że na sto procent wkrótce będzie wznowiona produkcja statków, że stoczniowcy będą mieli pracę, że będą budować gazowce LNG dla inwestora z Kataru. Jaka jest dziś rzeczywistość, każdy widzi. W sprawie sprzedaży spółek ARP zresztą znowu się kompromituje. W sobotnim komunikacie informują, że w maju Europlazmę Serwis przejął Euro-Cynk, w niedzielnym prostują, że kupił ją Jan Woźniak. Oznacza to, że w ARP panuje straszny bałagan, skoro nawet nie wiedzą dokładnie, komu sprzedawany jest stoczniowy majątek. Nawiasem mówiąc, trzeba wyjaśnić, kim jest ten tajemniczy Jan Woźniak i czy przypadkiem to nie jakiś podstawiony figurant przez kogoś, kto chce na stoczni zbić interes. Zresztą nieprawidłowości dotyczące spółek to nie jedyne zaniedbania, bo ze stoczni wywożony jest też ciężarówkami majątek.
– Politycy PO mówią, że wystarczyłaby policja, a nie CBA, aby sprawdzić, co jest wywożone ciężarówkami ze stoczni.
O- czywiście. Nie bądźmy naiwni. Policję to można wezwać, gdy coś jest wywożone pod osłoną nocy, nielegalnie, a nie gdy na taki proceder godzi się prawdopodobnie zarząd stoczni i zarządca kompensacji. Policja nic tu nie zdziała. Powiem więcej – o takiej sprawie nie było sensu zawiadamiać nawet którejkolwiek prokuratury w naszym województwie. Dlatego właśnie od razu skierowałem pismo do CBA.
Agencja Rozwoju Przemysłu kompromituje się. Panuje tam straszny bałagan, skoro nie wiedzą, co zostało komu sprzedane.